Pokój I

Pan D. wszedł do piwnicy z mina zbitego psa. Musiał się bowiem oderwać od porywającej partyjki brydża z kilkoma satyrami. Podszedł do miejsca gdzie był rozłożony dzieciak ze sprzętem nagłaśniającej i zabrał mu mikrofon.
- A więc. Chciałbym wam życzyć miłej zabawy. -Powiedział obojętnym głosem.
- I chcę przypomnieć że obozowicze których nakryłem w mieście mają po zabawie posprzątać. -Dodał. Nie mógł przepuścić okazji by komuś nie dokuczyć. Powiedział co miał powiedzieć i czym prędzej się ulotnił.

//domek Artemidy

Madeleine zdążyła na sam koniec przemówienia Pana D. Taak, ona była wręcz stuprocentowo przekonana, że wszyscy, którzy uciekli będą sprzątać. W każdym bądź razie, ona nie zamierzała.
Była jedną z pierwszych osób, które się pojawiły. Stanęła gdzieś pod ścianą, żeby mieć dobry widok na salę i czekała.

//Skądś tam

Gabriel przyszedł w kostiumie wampira. Załatwił go sobie u jednego z dzieciaków Hermesa. Wszedł do piwnicy. Faktycznie wyglądał jak krwiopijca. Blady podkrążone oczy i te cichu. Nie ma co mały wampirek. Rozejrzał się. Nie było na razie za dużego tłumu. Gabriel dostrzegł pod ścianą stojącą myszkę Mini. Podszedł do niej i powiedział.
- A co to za uszata istotka? -Zapytał się z uśmiechem.

Postanowiła, że jeśli w ciągu dziesięciu minut nic się nie zmieni, to wraca do domu i rozpoczyna tańce z butelką i kawałkiem ciasta. Jej plany poszły jednak na marne, bo ujrzała Gabe'a, który chyba dopiero co się pojawił.
Czuła jak rozluźniały się jej mięśnie twarzy, jak przyspieszyło tętno, kiedy go zobaczyła. Mimo woli uśmiechnęła się.
- Cieszę się, że nie przebrałeś się za Cullena - Powiedziała, zdecydowanie bardziej podobały jej się stare, tradycyjne wampiry, które nie świecą na słońcu.
Okręciła się wokół własnej osi i zapytała
- Co myślisz?

Uwaznie jej się przyjrzał.
- Cóż... urocze uszka. -Stwierdziła a po chwili dodał.
- Wyglądasz pięknie.
Gabriel rozejrzał się po sali nie było tu za dużo ludzi. Syn Hadesa okrył się peleryna i powiedział.
- Bój się księcia ciemność piękna niewiasto. -Po czym się zaśmiał. Spojrzał jej w oczy. Kiedy się do niej uśmiechał widać było sztuczne kły.

- Dzięki - Odparła z lekkim wahaniem.
Zaśmiała się głośno. Na szczęście muzyka była przyciszona, ciekawe na jak długo. Pewnie zaraz zjawią się dzieci Dionizosa i Aresa i rozniosą piwnicę.
- Zamierzasz wyssać moją krew? - Zapytała, odwzajemniając spojrzenie.

- Jeśli tylko uczynisz mi ten zaszczyt. -Powiedział.
Spojrzał na jej piękną smukła szyję jego wzrok był głodny. Wyglądał jak wampir na odwyku. Rozejrzał się po piwnicy. Zaczynały nadciągać tłumy dzieciaków w różnych kostiumach. Spojrzał jej kolejny raz w oczy i uśmiechnął się łobuzersko.

- Przestań, bo naprawdę zacznę się bać - Powiedziała udawanym, przerażonym tonem. Patrząc na jego uśmiech, jej kąciki ust same uniosły się ku górze. Był jedną z niewielu osób, które naprawdę potrafiły sprawić jej ogromną radość i smutek zarazem, bo chociaż teraz się śmiała, w głębi ducha cierpiała.

/// z jakiegoś domku.

Katt weszła do piwnicy w zajebistym kostiumie piratki. Rozejrzała się i dmuchnęła na piórko które jej opadło na oczy od kapelusza. Zauważyła Madzie z... no nie wieżę z chłopakiem. Nie podchodziła do nich nie chciała im przeszkodzić. Uśmiechnęła się tylko do niej i pomachała. Podeszła i oparła się o ścianę.

//domek Aresa chyba

Skoro w Obozie Herosów organizowana jest impreza, wiadomo, że nie zabraknie tam Jeremiaha gotowego napsuć wszystkim krwi. Dzisiaj nie miał żadnego dokładnego celu, ale zawsze się coś nawinie.
Pierwsze, co zauważył, a raczej usłyszał, to kiepska muzyka, od razu poznał, że wybierał ją Pan D. lub co gorsza Chiron. Następnie jego wzrok spoczął na Katarze. Uśmiechnął się półgębkiem i ruszył w jej stronę. Nie przebrał się za nic, uważał to za dziecinadę, a jeśli ktoś się przyczepi, może gładko skłamać i powiedzieć, że jest Johnnym Ramone z The Ramones.
- Masz może rum? - Zapytał, kiedy już podszedł do Kat. Podobno piraci takowy trunek pili.

- Bój się mnie. -Powiedział poważnie.
- Nie jestem taki miły jak się wydaje. -Dodał po czym zaczął się śmiać. Zauwazył dziewczyne w stroiu korsarki pomachała do Madzi. Więc to była jej przyjaciółka z pewnością. Był ciekaw jaką reakcjie na jej widok będzie miała Madelein.

Madeleine parsknęła. Gabe był jedną z milszych osób, jakie w życiu poznała. Może zachowuje się tak tylko w stosunku do łowczyni? Kto wie.
Dziewczyna wyłapała z tłumu Katarę i odmachała jej, uśmiechając się szeroko. Strój piratki zdecydowanie pasował do jej charakterku. Chciała już ją wołać, ale nagle doszedł do niej Aron, więc zrezygnowała. Wywróciła tylko oczami i ponownie spojrzała na Gabe'a.

Katara spojrzała na niego. O proszę no tak syna Aresa nie mogło tu zabraknąć.
- Oczywiście. -Powiedziała i wyjęła małą flaszkę podała mu ją. Dziewczyna przyjrzała mu się. Raczej przebrał się za siebie albo za swojego klona.

W to miejsce przyszedł Rav. I jak zawsze w garniaku tyle że ten był biały. Ręce jak zawsze w kieszeniach i na głowie biały kapelusz Al Capone z czarnym paskiem, zamiast czerwonej koszuli to niebieska z nutą fioletu i na prawej ręcej przepaska czarna. Tak to był cały on. Oczywiście nie obyło się bez przemytu jakichś rzeczy. Kiwnąl wszytkim na przywitanie po czym usiadl sobie gdzieś na krześle.

Chłopak uniósł brwi. Oczywiście żartował i był niemal przekonany, że dziewczyna nie będzie nosić przy sobie takich trunków. Kobieta niespodzianka.
Podziękował jej kiwnięciem głowy i z wahaniem upił łyk rumu. Nie za bardzo mu smakował.
- Co słychać?

- A nic przyszłam się zabawić. -Stwierdziła i znów dmuchnęła na piórko od kapelusza. Zauważyła ze przyszedł Rav. Oho mogą być kłopoty... Pomyślała.
- A u ciebie co słychać? -Zapytała się Jerrego.

Gabriel zauwazył kilka nowych osób. Przyjrzał im sie po czym znów spojrzał na Madelein.
- To co podarujesz mi jeden taniec? -Zapytał z ładna minką. Syn Hadesa miał wielką nadzieje że ta się zgodzi.

Wzruszył ramionami.
- To co zwykle - Powiedział tylko. A co mogło się dziać w tak nudnym obozie?
Jeremiah też dostrzegł Ravena.
- To ten koleś, co mnie walnął? - Zapytał się Katary, gdyż nie był pewien.

Jeden taniec chyba nie zaszkodzi, prawda?
- To będzie zaszczyt - Uśmiechnęła się, złapała go za rękę i pociągnęła na środek parkietu. Ktoś w końcu pogłośnił muzykę, zgasił normalne światła i włączył te dyskotekowe, więc była całkiem przyjemna, klubowa atmosfera.

/weranda

Debbie weszła do piwnicy w jakims takim dziwnym przebraniu. Kompletnie nie wiedziała co na siebie włozyc, ale zaryzykowała stroj lekarza. Miała przynajmniej nadzieje ze nikt jej nie pozna. Trzymała sie przez chwile na uboczu. Zawsze robila tak na imprezach, a potem wkraczała do akcji.
Usmiechneła sie promiennie i podeszła do grupki swoich przyjaciół.
- Heeej- powiedziała przeciagajac samogloski.

Raven zauważył Jeremiaha
Nie będe bił go bo w końcu pocharatam mu niechcąco buźkę pomyślał. Oczywiście nigdzie się nie ruszał bez swojego kastetu z pazurami tak więc muszał uważać. Ostatnio coś się z nim działo że naprawde psychopatyczny tak wiec mógł..I to dużo...

Katt się uśmiechnęła.
- Tak to ten jednak wstrzymaj się jeszcze z napierdalaniem się z nim. -Powiedziała i od razu skomentowała to co pewnie miał zamiar zrobić Jerry. Przywitała się z Debi która właśnie przyszła i sama napiła się rumu który był w zestawie z przebranie.

Gabriel poszedł z nia na środek parkietu. Po chwili złapał ja w pasie i zaczęli tańczyć.
- Świetnie tańczysz. -Skomentował jej ruchy. Jak na myszkę Mini zachowywała sie jak kocica.

Spojrzał sceptycznie na swoją koleżankę.
- Nie wiem, jak długo uda mi się wstrzymać - Odparł szczerze. Miał ochotę tak go pobić, że tamten, patrząc w lustro nie poznałby sam siebie.
- No hej - Przywitał się z blondynką, która do nich podeszła.